Menu

31/8/2020

Jacenty Dędek: portretprowincji.pl

Prowincja, dla wielu z nas, to terra incognita, wypełniona mitami, stereotypami, często krzywdzącymi, niezwykle upraszczającymi. 

Dla zmęczonego mieszczucha, prowincja może być mityczną, sielankową krainą, gdzie czas płynie wolniej, gdzie żyje się w rytmie natury, życie prostsze, a uczciwi, ciężko pracujący ludzie zajmują się tym, co ‘najważniejsze’ (cokolwiek to oznacza w tej mitologii), może nieco zbyt prości, zbyt tradycyjni, ale przecież jakże prawdziwi. Klisza małomiasteczkowej, i wiejskiej sielanki, międzyludzkich więzi, prostoty życia, przywiązania do pięknych tradycyjnych wartości, w ostatnich latach, albo i dekadach przegrywa jednak z inną, równie mało prawdziwą opowieścią o prowincji – biednej, bezrobotnej, pozbawionej perspektyw, konserwatywnej, zaściankowej, pełnej uprzedzeń, niechętnej zmianom, ślepo wierzącej w ‘średniowieczne’ przekazy z lokalnych ambon, roszczeniowej, egoistycznej, źle wykształconej, czy wręcz prymitywnej. W kontekście ogromnej społecznej i politycznej polaryzacji polskiego społeczeństwa ostatnich 5 lat, ta druga opowieść – o zacofanej, konserwatywnej, roszczeniowej prowincji, wśród bardziej postępowych mieszkańców wielkich miast, zyskuje na sile.

Tak naprawdę niewiele wiemy o prowincji. Rzetelne badania naukowe skupiały się zwykle na fragmentach rzeczywistości – wykluczeniu transportowym, edukacyjnym, bezrobociu po okresie transformacji, migracjach do miast, poglądach politycznych. Projekty artystyczne, edukacyjne czy społeczne, również ograniczały się do wybranych aspektów funkcjonowania prowincji czy wybranych regionów.

 Ale czy kompletny obraz prowincji jest w ogóle możliwy? A zwłaszcza, czy można ją opowiedzieć obrazem, fotografią?

Jacenty Dędek, doświadczony fotograf, reporter i dokumentalista, z żoną Katarzyną, dziennikarką, postanowili tę prowincję opowiedzieć – poprzez fotograficzny portret, dokumentalne fotografie przestrzeni w której żyją bohaterowie i ich codzienności oraz opowieści samych bohaterów.

Portretowanie Polski prowincjonalnej oznaczało fotografowanie w 421 miejscowościach, we wszystkich województwach, miastach liczących nie więcej niż 30 tysięcy mieszkańców (było to jedyne formalne ograniczenie dotyczące fotografowanych miejsc). Faktycznie jednak autorzy odwiedzili ok. 600 – 700 miasteczek i wsi.

Książka jest podsumowaniem siedmioletniego projektu dokumentalnego Jacentego Dędka, realizowanego w latach 2011 – 2017. Portretprowincji.pl jest opowieścią o zwyczajnej codzienności Polski małych miasteczek. Małych miasteczek, pozostawionych na marginesie przemian kraju, i jego rozwoju, zawieszonych niejako w czasie i przestrzeni. Niezwykła opowieść o zapomnianej, wykluczonej prowincji Polski.

Książka jest pięknie wydanym, bardzo tradycyjnym w formie albumem fotograficznym, w twardej obwolucie, na pięknym papierze. Forma książki pięknie współgra z jej koncepcją i dyskretnie podsuwa skojarzenia ze szlachetnością tradycyjnego, solidnego dokumentu, pozbawionego graficznych i edytorskich fajerwerków; klasyk, bardzo less is more. Prosty projekt jest starannie przygotowanym, pięknym tłem dla treści, dla obrazów.

Integralną częścią książki są opowieści bohaterów, których autorzy spotykali i portretowali w swoich podróżach po Polsce. Autorką tekstów, reportażowych, dokumentalnych opowieści – które często przybierając formę dziennika podróży a częstą są po prostu oddaniem głosu bohaterom, jest Katarzyna Dędek. Opowieści bohaterów, szczere, często intymne zwierzenia o życiu, trudnym, prostym, wyboistym, a jednak pełnym, są nie tylko wspaniałym uzupełnieniem fotografii ale i przejmującym zapisem życia prowincji. Katarzynie Dędek udało się niezwykle zbliżyć do bohaterów opowieści, a teksty wzruszają prostotą i szczerością.

Książka, ogromna również fizycznie (format 30 cm na 24 cm, 360 stron), jako zapis monumentalnego projektu portretowania polskiej prowincji, doskonale rozmach przedsięwzięcia Jacentego oddaje.

Z wykonanych w ramach projektu, kilku tysięcy analogowych fotografii, odwiedzonych, czasem kilkukrotnie, setek miejscowości w całej Polsce, do książki wybranych zostało 154 fotografie. Fotografie, składające się na projekt były konsekwentnie wykonywane tradycyjną, biało-czarną, techniką analogową – aparatem małoobrazkowym i wielkoformatowym (4 × 5). Zwykle portrety wykonywano aparatem wielkoformatowym, a przestrzenie dokumentowano małoobrazkowym. Na zdjęciach portretowych, wielkoformatowych, z fotografią okładkową włącznie, konsekwentnie pozostawiono charakterystyczną ramkę, jedyny wyraźnie artystyczny zabieg w tym formalnie bardzo prostym albumie. Warto także podkreślić, ze Jacenty odpowiadał za cały proces fotograficzny – od samego fotografowania, poprzez wywoływanie, skanowanie, obróbkę, przygotowanie do druku.

Bardzo trudno uniknąć patosu, pisząc o tym unikalnym w Polskiej fotografii współczesnej, albumie.

Skupiona na bohaterach – znakomicie podkreśla to sposób fotografowania: często centralny kadr, wiele zdjęć które raczej są portretami niż zdjęciami reportażowymi, wyciszonymi, biało-czarnymi – i osadzona w realiach polskiej prowincji początku XXI wieku, jest to opowieść uniwersalna, która mogłaby wydarzać się w niemal każdym miejscu świata, na uboczu wielkich wydarzeń, choć w cieniu wielkich zmian. Polskie małe miasteczka, daleko poza nurtem wielkich przemian – transformacji gospodarczej, przystąpienia do Unii Europejskiej, przemian społecznych, Polska „zostawionych” ludzi i miejsc. Opowieść o świecie, który jeszcze się nie skończył ale i nie zaczął, trwa w niepewności, bez pomysłu na siebie, trochę bez szans, tkwi w historii i próbuje niepewnie radzić sobie z teraźniejszością i przyszłością.

Autor mówi o sobie, ze jest piewcą codzienności – i taką codzienność, z ogromną wrażliwością i szacunkiem przedstawia. Jednocześnie jest to codzienność uroczysta – dzięki starannemu kadrowaniu, pracochłonnej technice fotograficznej, nieprzypadkowemu ustawieniu modeli, bohaterów zdjęć, dzięki uwiecznieniu ważnych ale i trywialnych chwil z życia ludzi. Ta „Polska na uboczu”, trwająca między przeszłością i współczesnością, ma jednak, przy wszystkich trudach, swoje „mięsiste” ludzie życie, z całym bogactwem opowieści, emocji, uczuć. I również w tym względzie jest to opowieść niezwykle uniwersalna, pozaczasowa i „poza-geograficzna”.

Fotografie, zawarte w albumie, można podzielić na swoiste kategorie: codzienne życie, zwyczajne czynności (odrabianie lekcji, zajmowanie się zwierzętami, przebywanie w domowych wnętrzach), uroczystości rodzinno-religijne – komunie, pogrzeby, młodzież w czasie wolnym, praca, lokalne wydarzenia rozrywkowe – wybory miss, pokazy, koncerty, odpusty, występy orkiestr strażackich. I każdy z „typów” zdjęć jest cenny z nieco innego powodu.

Walor sentymentalny udokumentowania znikających, niszowych profesji, zwykle prostych, często niskopłatnych acz niezbędnych, mają fotografie – portrety rybaka, kierowcy autobusu, tradycyjnego rolnika, lokalnego fryzjera, fotografa z małego miasteczka, którego rodzina zajmowała się prowadzeniem atelier w wielu miastach od lat 1920-tych, krawca, mechanika. To jest świat, który odchodzi; zastępowany przez pseudo-blichtr social media managerów i junior financial assistantów.

Chyba właśnie te fotografie – zwykle starszych osób, które żyją ze świadomością, ze ich ciężka, wieloletnia praca odchodzi do historii – należą do najbardziej dla mnie wzruszających zdjęć w albumie, i najpełniej wpisują się w obraz ‘odchodzącego świata’ polskiej prowincji. Portrety te przywodzą natychmiast skojarzenie z pracami Augusta Sandera ze Znaku czasu, zresztą Jacenty przyznaje się do inspiracji ‘klasycznymi’ fotografami, zwłaszcza zajmującymi się portretem społecznym. Ta inspiracja to również jeden z powodów wykorzystania wyłącznie aparatów analogowych w realizacji projektu.

Wiele obrazów wydaje się być ucieleśnieniem stereotypowego postrzegania ‘biednej i zacofanej’ prowincji, pozbawionej gustu i klasy; to obrazy, których się spodziewamy, mając w głowie bagaż pop-kulturowych klisz o polskiej prowincji. A jednak autorowi udaje się przedstawić je czułym okiem, bez ironii, z szacunkiem.

Trudno byłoby mi wybrać jedną, najważniejszą dla mnie fotografię z tego zbioru. Bardzo subiektywnie, najbardziej cenię portrety indywidualne, cudownie proste, szczere, bliskie. Portret dziewczyny – długie falowane włosy, niedbale spięte, lekki makijaż, zwykły tiszert i przeszywające, dumne spojrzenie. Oczy, które wręcz hipnotyzują, piękna regularna twarz. Młoda dziewczyna, nastolatka, życie przed nią, lekki smutek w oczach, twarz bez uśmiechu – czy to dlatego, że już wie, ze prowincja niczego w jej życiu nie ułatwi? Tak młoda a już przedwcześnie dojrzała doświadczeniem swoich rodziców, otoczenia pozostawionego samemu sobie na obrzeżach ‘rozwoju’? Ale jest w niej determinacja, jest siła w tym portrecie i w tej dziewczynie. I emocje, które wzbudza, i życzenie by spełniło się jej życie.

Nie da się mówić o książce pomijając rolę, jaką w niej odgrywają opowieści spisane przez Katarzynę Dędek. Część z nich to po prostu oddanie głosu bohaterom, którzy o swoim życiu mówią własnym, niepowtarzalnym językiem; opowieści często niezwykle intymne (jak np. kobiety, która zarabia na życie będąc w Grecji dawczynią komórek jajowych), szczere do bólu, przepełnione gorzką życiową mądrością. Opowieści o tym, jak, mimo wszystko chce się mieszkać i żyć w małej miejscowości, i o tym, jak bardzo chce się stąd wyrwać. Wiele opowieści bohaterów to skupione w lokalnej soczewce zawirowania polskiej i europejskiej historii ostatniego wieku, wojna, emigracje, Holokaust. Niektóre mają wręcz biblijny ciężar, choć pozornie to zwykłe historie ludzkiego życia i próby jak najbardziej godnego jego przeżycia.

Część tekstów ma charakter reportażowy, ale to opowieści bohaterów zdjęć najbardziej zapadają w pamięć i serce. Zastosowano ciekawy zabieg edytorski – opowieści nie są powiązane ze zdjęciami, z którymi sąsiadują. W pierwszym odruchu miałam poczucie chaosu, chciałam widzieć twarz z opowieści. A jednak ten zabieg ma głębszy sens – pozwala na zachowanie prywatności bohaterom a historiom ich życia nadaje uniwersalistyczny wymiar.

O tym, jak ważny – nie tylko artystycznie, ale i społecznie, jest projekt portretprowincji.pl, mówią sami autorzy, przyznając, że praca nad nim zmieniła wiele ich wyobrażeń o prowincji właśnie, o ludziach tam – dosłownie – pozostawionych, pokazała jak bardzo fałszywe są stereotypy na temat ludzi spoza dużych miast, ludzi ‘bez sukcesu’ i jak bardzo brutalna okazywała się często prawda o życiu ludzi pozostawionych na uboczu historii.

Książka jest także niezwykłym dokumentem humanistycznym w dorobku polskiej fotografii. Jedynym, porównywalnym skalą i dogłębnością objęcia tematu, jest Zapis socjologiczny Zofii Rydet, nad którym pracowała od ok. 1978 roku do lat 1990-tych. Prace Jacentego są nieco mniej rygorystyczne formalnie – zawierają nie tylko portrety, ale i reportażowe zdjęcia miejscowości, portrety nie są tak jak u Rydet jednolicie komponowane. I są tez znacznie bardziej emocjonalne niż prace Rydet.

Pisząc o portrecieprowncji.pl, niemożliwym jest uniknąć odniesienia do fotografów Farm Security Administration, Walkera Evansa, Dorothei Lange i ich humanistycznego dokumentu ludzi dotkniętych boleśnie skutkami Wielkiego Kryzysu. Zresztą, autor sam do tych inspiracji się przyznaje. I, podobnie, jak tamte dzieła, zwłaszcza Lange, jego obrazy są pełne empatii, uważności, absolutnie skupione na bohaterach zdjęć, traktowanych i przedstawianych z ogromnym szacunkiem, pozbawione jakiejkolwiek sensacyjności, estetycznie niezwykle proste.

Jest w portretprowincji.pl czułość opowiadającego historię, o której mówiła Olga Tokarczuk – czułość narratora-fotografa, przedstawiającego indywidualne losy i postacie, które składają się w tej narracji na niezwykły, humanistyczny, uniwersalny obraz ludzkiej kondycji. I tak, jak wspaniała literatura jest najlepszą odpowiedzią na kakofonię popkulturowej ‘sztuki’ i informacyjnego szumu internetu, tak Portret prowincji, pozwala nam, z szacunkiem, współdoświadczyć życia prowincji, poczuć emocje i zmagania. Nie jest łatwo być czułym narratorem współczesnego świata do dyspozycji mając tylko obraz fotograficzny i słowa samych bohaterów – Jacenty i Katarzyna Dędek tę humanistyczną opowieść snują w mistrzowski sposób.

Małgorzata Zięba

 

Jacenty Dędek: portretprowincji.pl

Tekst: Katarzyna Dędek

Projekt graficzny: Jacenty Dędęk, Katarzyna Dędęk,

Wydawca: Jacenty Dędęk

Rok wydania: 2020, Częstochowa

Format: 30 × 24 cm

Oprawa: twarda

Liczba stron: 360

ISBN: 978–83–915464–1–3

Wydano przy wsparciu Instytutu Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie oraz Rotary Club Częstochowa

Jacenty Dędek

Jacenty Dędek jest polskim fotografem dokumentalistą, autorem reportaży społecznych, portrecistą. Swoje reportaże i fotografie publikował m.in. w National Geographic, Dużym Formacie, Polityce, Przekroju i wielu innych pismach. Laureat licznych nagród fotograficznych, stypendysta Ministra Kultury, uczestnik wielu wystaw zbiorowych i indywidualnych.

Partner